Projekt visual novel, który przed premierą podbił serca tysięcy graczy. Touchstarved na Kickstarterze zebrało lekko ponad 800 tysięcy dolców. Red Spring Studio udostępnili na Steamie darmowe demo, które można sobie ograć i sprawdzić, jak prezentuje się wstępny szkic rozgrywki. Przejrzałam, pograłam i wyciągnęłam swoje wnioski. Czy warto więc sięgnąć po Touchstarved?
Wszystko, co wiemy o TOUCHSTARVED
- Planowana data premiery: Nieznana – będę informowała
- Deweloper: Red Spring Studio
- Platforma: Windows, IOS, Nintendo Switch
- Cena: Nieznana
- Dystrybutor: Steam, Nintendo eShop
Zarys fabuły od dewelopera
Urodziłeś się przeklęty. Z rękami wypaczającymi umysł każdego człowieka, którego dotkniesz. Desperacja prowadzi Cię do mrocznego miasta Eridia, gdzie twój los splata się z pięcioma dziwnymi nieznajomymi. Każdy z nich może zaoferować Ci zbawienie… lub potępienie.
Jak daleko się posuniesz, aby się wyleczyć?
Wybierz zaimki i historię pochodzenia głównego bohatera i poprowadź go przez ekscytującą podróż z rozgałęzionymi wątkami opartymi na postaciach i wieloma zakończeniami. Od Twoich wyborów zależy, czy historia zakończy się gotyckim romansem, a może mrożącym krew w żyłach horrorem. Czy stracisz swoje człowieczeństwo w poszukiwaniu lekarstwa, czy też znajdziesz sposób na uratowanie siebie i tych, których kochasz?
Wnioski z demo
Zacznijmy od pozytywów. Klimat i projekty postaci bardzo mi się podobają, uwielbiam taką czystą, ostrą kreskę, jest przejrzysta i przyjemna w odbiorze. Same ilustracje, które miałam przyjemność odblokować w trakcie ogrywania demo, również są wykonane na najwyższym poziomie. Widać hajs włożony w te grafiki, całe ociekają mrocznym klimatem fantastycznego świata i chce się je oglądać za każdym razem.
Bardzo jara mnie również ten piękny motyw braku dotyku. Klątwa/choroba protagonisty jest jak na razie najjaśniejszym punktem tego tytułu. Uwielbiam romanse, w których kochankowie nie mogą być w pełni razem ze względu na jakieś magiczne przeciwności lub klątwy. (Tak, Piękna i Bestia, Mała Syrenka oraz Księżniczka Łabędzi to były moje ulubione filmy dzieciństwa). Uwielbiam tę tropę popkultury do dziś i bawię się na niej świetnie za każdym razem. Podobnie jest z Touchstarved – jestem bardzo ciekawa, jak ten wątek na przestrzeni gry będzie rozwijany i jakie konsekwencje przyniesie w poszczególnych wątkach romansowych. Liczę na ból, śmierć i zgrzytanie zębów.
Jednak na tym kończą się zalety, niestety. Odniosłam wrażenie, że demo bardziej zaszkodziło temu projektowi, niż pomogło, ponieważ wyłoniło się z niego parę znaczących wad, o których muszę tutaj powiedzieć.
Język powieści
Odnoszę wrażenie, że zachodnie visual novele są pisane zupełnie inaczej. Japońskie powieści wizualne wpisują się bardziej w nurt tamtejszych light novel – jak sama nazwa wskazuje, są to powieści lekkie, łatwe i przyjemne. Tak właśnie też są pisane gry z gatunku: opisy są krótkie ale sprecyzowane, dialogi szybkie i cięte, przemyślenia głównych bohaterów bardzo precyzyjne. Można wręcz powiedzieć, że to język prostacki, jednakże doskonale pasujący do swojego medium. Zmierzam do tego, że powieści wizualne nie muszą być literaturą piękną, żeby były zachwycające i ciekawe.
Z Touchstarved jest inaczej. Mam wrażenie, że wystąpił tutaj pewien przerost formy nad treścią – bardzo źle się tę novelkę czyta. Język jest piękny, opisy rozbudowane, pod tym względem to bardzo artystyczna gra. No ale właśnie, jakbym chciała przeczytać artystyczną powieść, to wybrałabym literaturę piękną, a nie romansową gierkę. Język Touchstarved zupełnie nie pasuje do swojego medium, w efekcie po prostu nie chciało mi się tego demo czytać, bo sięgam po vnki, by odpocząć sobie po pracy – pośmiać się, zgorszyć, podekscytować, wystraszyć, wyluzować. W Touchstarved tego luzu nie doświadczyłam. I żebyśmy się źle nie zrozumieli – wcale nie uważam, że gry nie są artystycznym medium. (Sama projektowałam na studiach tomik poetycki w grze postawionej na RPG Makerze). Gry posiadają w zanadrzu mnóstwo narzędzi do artystycznego wyrazu, jednak powinny być spójne w gatunku i targecie. Język Touchstarved nie pasuje mi do graficznej szaty i założeń projektu. To trochę tak jakby czytać Słodki Flirt, ale napisany językiem Byrona, no bez przesady.
Tutaj też uwaga dla osób z niskimi umiejętnościami angielskiego – będzie wam w cholerę ciężko przeprawić się przez ten tytuł.
Audiowizualia
Interfejs jest przepiękny, cudownie się prezentuje i bardzo komfortowo czyta się ten tekst (pod względem wizualnym). Postacie, tak jak już mówiłam, są przepięknie narysowane, pełne szczegółów. I tutaj rodzi się kolejny problem – tła przy tych postaciach wyglądają bardzo biednie. Są czyste, estetyczne i porządnie wykonane, jednak splendor głównych postaci bardzo zawyża im poziom.
I co mogę powiedzieć? Bardzo mi się nie podobają. Gdyby postacie zostały narysowane w podobnym stylu, to nawet nie zwróciłabym na nie uwagi. Jednak w grze zdarzają się sceny, w których Ci piękni, detalicznie rozrysowani panowie stoją na tych kanciastych tłach, a cała scena wygląda jakby była częścią szkolnego teatrzyku. I gdy sobie przypomnę, że Red Spring Studio wyciągnęło prawie bańkę na ten projekt, to jeszcze bardziej mnie to mierzi.
Kolejny problem: w demo Touchstarved nie ma aktorstwa głosowego. Nic, zero, null, nawet ani jednego chichotu czy parsknięcia. Ponoć w pełnej grze ma być, jednak na jakim poziomie będzie gra aktorska, to już ciężko stwierdzić. Uważam, że chociaż minimalna próbka przed premierą by się przydała.
Selfinsertowy bohater
Touchstarved proponuje wybór zaimków oraz backstory dla naszej głównej osoby dramatu. I to by było na tyle. Z tego co zauważyłam i zrozumiałam, to sylwetka protagonisty nie będzie pokazana na ilustracjach. Uznaję to za ogromną wadę na poziomie projektu samej gry. W romansie interesują mnie obydwie strony, nie wiem jak ten wątek ma być grany, portretując jedynie naszego amanta. Nie lubię tego zabiegu i uważam, że ma więcej wad niż zalet. Nie ma nic gorszego dla historii od miałkiego protaga, a niestety bohater selfinsertowy taki model oferuje, ponieważ każdy musi się w niego wczuć. Czytając Touchstarved, nie odczułam, by moja protagonistka tryskała charakterkiem.
Tutaj też wchodzimy w kwestię wyborów fabularnych. Jest ich całkiem sporo, często się na nie natykałam. Obawiam się jednak, że mogą to być widmowe decyzje, które może będą miały wpływ na zakończenie, ale nie będą wiele zmieniały w samym zachowaniu głównej osoby bohaterskiej.
Cena i data premiery Touchstarved
Hype na Touchstarved jest ogromny. Obawiam się więc, że cena tego projektu również może być z kosmosu. O dacie premiery też na razie ani widu, ani słychu. Red Spring Studio cały czas wprowadza do gry nowe funkcje i postacie, więc któż to wie, kiedy zobaczymy tę grę w sklepie i za ile.
Czy demo mnie przekonało do zakupu gotowej gry? Nie do końca, bardziej ostudziło hype i zaniżyło oczekiwania. Na pewno przed zakupem poczekałabym na recenzje od graczy. Czy sama zajmę się tym projektem? Zobaczymy, czas pokaże, czas pokaże.
Pani K,
pograłam w to demo 5 minut i mam dosłownie takie same odczucia. Nie ukrywam, przyciągnęły mnie pięknie narysowane postaci, uwielbiam styl, w jakim są zaprojektowane, i nadal z wielką przyjemnością na nie patrzę. Motyw klątwy też fajny, i tak samo wciąż jestem ciekawa, jak może się ta kwestia na przestrzeni fabuły rozwinąć. No i to tyle. Nie uważam, żeby mój angielski był na jakimś bardzo niskim poziomie, ale to prawda, że język tej gierki jest bardzo szalony i ciągłe wklepywanie w tłumacza nawet tych pojedynczych dziwnych słówek z doopy (bo też szkoda mi było nie wiedzieć dokładnie, co czytam) po prostu baaardzo szybko mnie znudziło. Trochę mi szkoda, a trochę w/e. Raczej nie czekam na tę grę.
Yeah, moje odczucia są bardzo podobne. Dlatego zachęcam do poczekania na pierwsze przedpremierowe recenzje. Mnie tam jednak bardzo to nie kusi, więc u mnie raczej się nie pojawi xD Wolę jednak ten surowy japoński klimacik.