JAST Blue się nie zatrzymuje i niedawno zapowiedzieli nowe tytuły BL od studia PIL/SLASH w kolaboracji scenariuszowej od Love&Destroy. Jednym z nich jest Paradise – gra zawierająca mięsiste motywy, do których mam ogromną słabość: tajemnicę, homoseksualizm i body horror. Gry od PIL/SLASH to całkowita nowość na anglojęzycznym rynku, więc już nie mogę się tego doczekać, bo zapowiada się wspaniale!
Paradise – ogólniki
- Planowana data premiery: Nieznana
- Deweloper: PIL/SLASH w kolaboracji z Love&Destroy
- Platforma: Windows
- Cena: Nieznana
- Dystrybutor: JAST BLUE
- Kategoria wiekowa: 18+
Zarys fabuły
Główny bohater Azuma, skromny pracownik na pół etatu, wygrywa na loterii w lokalnej dzielnicy handlowej wyjazd do kurortu na południowej wyspie.
Kto wie… może nawet poznam tam jakieś urocze dziewczyny czy coś.
Podekscytowany swoim niezwykłym szczęściem, z niecierpliwością wyczekuje dnia wyjazdu… Tylko po to, by na miejscu spotkania grupy zobaczyć jedynie mężczyzn. Pomimo ogromnego rozczarowania zaprzyjaźnia się z pozostałymi uczestnikami wycieczki (z wyjątkiem jednego) i postanawia cieszyć się czasem spędzonym na bezludnej wyspie takim, jakim jest.
Sielanka nie trwa jednak długo, wszystko wygląda coraz bardziej podejrzanie, aż w końcu tytułowy Raj zmienia się brutalny, zamknięty krąg.
Oczekiwania wobec PARADISE
Klaustrofobiczny klimat bezludnej wyspy, wątek tajemnicy i nieudanych wymarzonych wakacji kojarzy mi się tylko z jednym: Room No.9 – moim ulubionym gejowskim body horrorem. Taki klimat niesamowicie dobrze mi siedzi, więc jestem wobec tej zapowiedzi nieco nieobiektywna i z czystym sumieniem mogę się przyznać do wskoczenia na wagon hajpowozu.
Pozwoliłam sobie zajrzeć na zagraniczne recenzje, unikając spoilerów, jak tylko mogłam, bo Paradise można czytać i przeżywać w wersji japońskiej od 2017 roku. Recenzji oryginału jest więc sporo na anglojęzycznych blogach. Większość zawiera klasyczny trigger warning w postaci obecności krwi i tortur – nie ukrywam, że napawa mnie to sporym optymizmem. Paradise całkiem nieźle sprzedało się w Japonii oraz do tego czasu na tamtejszym rynku zdążyły już wyjść kolejne tytuły z tego uniwersum: Paradise -Musubi- oraz Paradise -Kiwame-.
Od siebie mogę dodać, że gra wygląda przepięknie, podoba mi się taki czysty styl graficzny. Liczę na to, że pozostałe elementy warstwy audiowizualnej będą równie dopracowane, fabuła krwawa i mięsista oraz interaktywne wybory, które mają znaczenie. Mam nadzieję, że autor scenariusza z Love&Destroy zna się na dewizie własnego studia i potrafi kreować historie z motywem miłości i zniszczenia.
Pani K,
po opisie zapowiada się naprawdę ciekawie! Miejmy nadzieję, że prędzej NIŻ później będziemy mieli okazję doświadczyć Raju w wersji anglojęzycznej. Niestety pozostaje czekać, więc mam nadzieję, że będzie Pani regularnie publikować, aby nam, czytelnikom, to czekanie umilić!